Vettel od początku weekendu zdominował wszystkich, możliwościami bolidu. Pierwszy, drugi, trzeci trening oraz kwalifikacje padły łupem Vettela. Alonso walczący z nim o tytuł mimo wszelkich starań nie był w stanie zniwelować przewagi zajmując w kwalifikacjach odległe ósme miejsce. Z brudnej strony toru.
Całe szczęście Lewis jest w stanie zagrozić całkowitej dominacji Vettela i cytując klasyka Borowczyka "będzie czarnym koniem tego weekendu".
Na kilka godzin przed startem, dzięki pokerowej zagrywce Ferrari w postaci naruszenia plomby na skrzyni biegów w bolidzie Massy. Alonso awansuję jedno oczko na czystą stronę. Emocje w wyścigu gwarantowane.
Gaśnie pięć czerwonych świateł i się zaczęło. Kierowcy obawiali się pierwszego zakrętu. Na szczęście poszło gładko. Lewis stracił pozycję na rzecz Webbera z Red Bull Racing. Natomiast start Alonso jak zawsze mistrzowski, po pierwszym zakręcie awans o 3 pozycję.
Lewis stara się nie tracić dystansu do lidera. Co jest ciężkie mając przed sobą zaporę w postaci drugiego bolidu stajni spod znaku czerwonego byka. Jednak już na 3 kółku udaję się ją wyprzedzić. I zacząć pogoń za liderem.
do niego Lewisem. Webber z kolej narzeka na problemy z alternatorem, co jest wodą na młyn dla Alonso. Na 16 okrążeniu Webber kończy wyścig na poboczu, Alonso wskakuję na 3 miejsce.
Pierwsze zjazdy do boksów, w wykonaniu walczących o zwycięstwo kierowców, zaczynają się na 20 okr. Lewis oraz Alonso odwiedzają swoich mechaników. Alonso niestety z kłopotami przy tylnym prawym kole. Vettel na 21 postanawia zmienić opony.
Druga część wyścigu to pogoń za Vettelem w wykonaniu Lewisa. Alonso nie liczy się o zwycięstwo w wyścigu jego tempo niestety jest nie wystarczające. Natomiast Lewis jakby za wszelką cenę chciał udowodnić, że ma jeszcze coś do zrobienia w McLarenie przed opuszczeniem tego Teamu.
Lewis ostatecznie wygrywa wyścig z 0,8 sekundową przewagą nad drugim Vettelem. Trzeci na mecie melduję się Alonso z 39 sekundami straty.
Takiego wyścigu po powrocie F1 do USA przyznam, że się nie spodziewałem. Po piątku i sobocie obawiałem się również pełnej dominacji Vettela. Lewis jednak dołożył starań aby pokrzyżować plany Vettela co do trzeciego z kolei mistrzowskiego tytułu. Wygrywając można powiedzieć, że pomógł Alonso w myśl zasady "Wróg mojego wroga jest moim wrogiem" przedłużając szansę Alonso na tytuł, a nam fanom zafundował na lada emocję na koniec sezonu.
Red Bull po wyścigu w USA zdobył laur wśród konstruktorów. Jednak do indywidualnego tytułu pozostał jeszcze jeden wyścig na słynnym Interlagos. Różnica między Alonso a Vettelem wynosi 13 punktów. Mam nadzieję, że w końcu passa Vettela zostanie przerwana. Jednak tego dowiem się w nadchodzący weekend, którego już nie mogę się doczekać, aż przebieram nogami :) Avanti Fer Avanti
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz