19 listopada 2012

GP USA w skrócie

Do tej eliminacji podchodziłem z dużą niepewnością. Nowy tor i pierwsze od 5 lat Gran Prix na amerykańskiej ziemi, która nigdy nie darzyła F1 szczególnym zainteresowaniem.

Vettel od początku weekendu zdominował wszystkich, możliwościami bolidu. Pierwszy, drugi, trzeci trening oraz kwalifikacje padły łupem Vettela. Alonso walczący z nim o tytuł mimo wszelkich starań nie był w stanie zniwelować przewagi zajmując w kwalifikacjach odległe ósme miejsce. Z brudnej strony toru.
Całe szczęście Lewis jest w stanie zagrozić całkowitej dominacji Vettela i cytując klasyka Borowczyka "będzie czarnym koniem tego weekendu".

Na kilka godzin przed startem, dzięki pokerowej zagrywce Ferrari w postaci naruszenia plomby na skrzyni biegów w bolidzie Massy. Alonso awansuję jedno oczko na czystą stronę. Emocje w wyścigu gwarantowane.

Gaśnie pięć czerwonych świateł i się zaczęło. Kierowcy obawiali się pierwszego zakrętu. Na szczęście poszło gładko. Lewis stracił pozycję na rzecz Webbera z Red Bull Racing. Natomiast start Alonso jak zawsze mistrzowski, po pierwszym zakręcie awans o 3 pozycję.

Lewis stara się nie tracić dystansu do lidera. Co jest ciężkie mając przed sobą zaporę w postaci drugiego bolidu stajni spod znaku czerwonego byka. Jednak już na 3 kółku udaję się ją wyprzedzić. I zacząć pogoń za liderem.


Kolejne okrążenia mijają a Vettel wciąż nie może uporać się ze zbliżającym się
do niego Lewisem. Webber z kolej narzeka na problemy z alternatorem, co jest wodą na młyn dla Alonso. Na 16 okrążeniu Webber kończy wyścig na poboczu, Alonso wskakuję na 3 miejsce.

Pierwsze zjazdy do boksów, w wykonaniu walczących o zwycięstwo kierowców, zaczynają się na 20 okr. Lewis oraz Alonso odwiedzają swoich mechaników. Alonso niestety z kłopotami przy tylnym prawym kole. Vettel na 21 postanawia zmienić opony.

Druga część wyścigu to pogoń za Vettelem w wykonaniu Lewisa. Alonso nie liczy się o zwycięstwo w wyścigu jego tempo niestety jest nie wystarczające. Natomiast Lewis jakby za wszelką cenę chciał udowodnić, że ma jeszcze coś do zrobienia w McLarenie przed opuszczeniem tego Teamu.

Korzystając z faktu, że Vettel musi uważać na dublowanych kierowców, Lewis z każdym okrążeniem zbliża się do Niemca. Na 42 jest na tyle blisko Vettela, by na następnej prostej przeprowadzić udany atak Lewis wskakuję na  pozycję lidera i nie oddaję jej aż do mety.

Lewis ostatecznie wygrywa wyścig z 0,8 sekundową przewagą nad drugim Vettelem. Trzeci na mecie melduję się Alonso z 39 sekundami straty.


Takiego wyścigu po powrocie F1 do USA przyznam, że się nie spodziewałem. Po piątku i sobocie obawiałem się również pełnej dominacji Vettela. Lewis jednak dołożył starań aby pokrzyżować plany Vettela co do trzeciego z kolei mistrzowskiego tytułu. Wygrywając można powiedzieć, że pomógł Alonso w myśl zasady "Wróg mojego wroga jest moim wrogiem" przedłużając szansę Alonso na tytuł, a nam fanom zafundował na lada emocję na koniec sezonu.

Red Bull po wyścigu w USA zdobył laur wśród konstruktorów. Jednak do indywidualnego tytułu pozostał jeszcze jeden wyścig na słynnym Interlagos. Różnica między Alonso a Vettelem wynosi 13 punktów. Mam nadzieję, że w końcu passa Vettela zostanie przerwana. Jednak tego dowiem się w nadchodzący weekend, którego już nie mogę się doczekać, aż przebieram nogami :) Avanti Fer Avanti


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz