27 listopada 2012

GP BRAZYLII w skrócie

Tor Interlagos po raz kolejny gościł finałową rundę mistrzostw świata F1 i jak zawsze nie zabrakło emocji. Doskonale pamiętam poprzednie finałowe rundy na tym obiekcie z 2007, 2008 i 2009 roku. Kiedy walka o najwyższy laur trwała do ostatnich metrów. Tym razem walka o mistrzostwo miała rozegrać się między Sebastianem Vettelem(Red Bull Racing) i Fernando Alonso(Scuderia Ferrari).



Start jak na Interlagos przystało wywołał ogromne przetasowanie w stawce co wywołało euforię wśród  fanów zgromadzonych na trybunach, spowodowaną świetnym startem Felipe Massy, który wraz ze swoim team mate już przed pierwszym zakrętem uporali się z dwójką reprezentantów Red Bull Racing.
Duet McLarena nie zaspał na starcie i utrzymał dotychczasowe pozycję. Co było bardzo ważne dla Hamiltona, który zwycięstwem chciał podziękować swojemu zespołowi za wiele lat pracy. 

Wiele radości fanom Ferrari i Fernando Alonso sprawiła kolizja Vettela z Senna. Dla Senny był to koniec wyścigu, podobnie dla Sergio Pereza. Dla Vettela, którego obróciło tyłem do kierunku jazdy oznaczało chwilę grozy i nerwowe oczekiwanie czy nikt nie zmiecie go z toru. Dla Alonso taka sytuacja była wymarzona w drodze po mistrzowski tytuł.
McLareny zamieniły się miejscami, od 8 okr Button objął prowadzenie kosztem Hamiltona.



Prognozy meteorologów i sprawdziły i ok 10-11 okrążenia zaczyna padać i prawie cała stawka zjeżdża do boksów na zmianę opon. Nie decydują się na to tylko Button i Hulkenberg co było dla nich strzałem w dziesiątkę z powodu zbyt małych opadów i szybko przesychającego toru. Dzięki takiej strategii szybko udaję im się odskoczyć od reszty na blisko 40 sekund. Bezpieczna przewaga tych dwóch kierowców jednak szybko zostaję zniwelowana przez samochód bezpieczeństwa.


Restart wyścigu przyniósł kolejne przetasowania w stawce Button musiał uznać wyższość Hamiltona a Alonso uległ Kobayashiemu, jednak Hiszpan już na następnym okrążeniu odzyskał pozycję. Hulkenberg czuł się nie zagrożony co zaowocowało błędem i utratą pozycji na rzecz Hamiltona, który objął prowadzenie w wyścigu. 


Kiedy zdawało się, że tor przeschnął do końca, deszcz przeprowadził drugi atak. Tym razem bardziej zdecydowany. We wczesnej fazie opadów dało się jechać, potem było już gorzej. Najbardziej przekonał się o tym Hulkenberg i Hamilton, kiedy doszło między nimi do wyglądającego groźnie incydentu. Po którym Hamilton zakończył swój udział w wyścigu. Hulkenberg kontynuował wyścig, ale został ukarany karą przejazdu przez Pit Lane. Potem kierowcy zdecydowali się na zmianę opon na przejściowe.

Dzięki temu wydarzeniu Alonso przesunął się na P3 przed sobą miał Massę i lidera Buttona. Vettel powoli przebijał się z końca i był już na P7. W dalszej części wyścigu Massa przepuszcza partnera z Teamu w celu zwiększenia szans Alonso na tytuł. Niestety taka zagrywka to tylko łabędzi śpiew w stosunku do tego co Vettel prezentuję swoim walecznym podejściem i wyprzedza Schumachera, który zbytnio nie walczy o swoją pozycję. W końcówce dochodzi do poważnego wypadku Paula Di Resty, który przed wyjściem na prostą start-meta traci panowanie nad bolidem i rozbija się o bandę na szczęście cało wychodzi z opresji. 

Po 105 min wyścig dobiega końca i poznajemy mistrza świata. Niestety mój faworyt Alonso przegrywa trzema oczkami z Vettelem. Jednak dzięki heroicznej postawię udowadnia, że należy do grona najlepszych w tym sporcie. Vettel może cieszyć się z trzeciego z kolei tytułu mistrza świata.

Sezon 2012 był kolejnym emocjonującym sezonem, w którym nikt do końca nie potrafił przewidzieć co się stanie. Początek sezonu to sześciu zwycięzców w sześciu wyścigach. Środek należał Ferrari i wzrostu ich formy. Końcówka to już występ dwóch aktorów Vettela i Red Bull Racing, którzy w szaleńczym tempie odrobili straty i powoli zaczęli budować przewagę. 

Na Interlagos po raz drugi Schumacher żegnał się z Formułą Jeden. Zdjęcie powyżej można opisać krótko. Odchodzi król, niech żyję król. Schumacher będący dla Vettela idolem z lat młodości wysoko zawiesił poprzeczkę, czy w nadchodzącym sezonie 2013 Vettelowi uda się do niech zbliżyć o tym przekonamy się już wkrótce. W styczniu nastąpią pierwsze prezentację bolidów na nowy sezon, w lutym pierwsze testy, a w marcu znowu najlepsi kierowcy pojawią się w Australii i rozpoczną zmagania o mistrzostwo.




26 listopada 2012

Nie lubię poniedziałków

Relacja z GP Brazylii została przełożona na jutro, chęć pomocy przyjaciółce okazała się silniejsza.

W zamian wrzucam piosenkę, która ostatnio strasznie weszła mi na banię. Z mała dedykacja dla przyjaciółki w potrzebie.


Zachęcam do odsłuchania

25 listopada 2012

Siły wyższe - czyli szalony weekend

Nie było mnie tu trochę. Ale wszystko z powodu wyjazdu o tematyce chrześcijańskiej z pewną grupką pozytywnych osób do Zakościela w województwie łódzkim.

A dlaczego szalony przeczytajcie poniżej.

Przed wyjazdem nie było mi dane się wyspać, wyścig w lidze GT by Night, pomoc w przeprowadzce znajomego o drugiej w nocy zaowocowały tym, że na sen miałem półtorej godziny, ale i tak ledwo co zasnąłem z powodu ekscytacji wyjazdem.

Wyruszyliśmy o 7 rano. Z racji, że znałem trasę prowadziłem nasz konwój złożony z dwóch samochodów.
Jak szaleć to szaleć pomyślała koleżanka prowadząca drugi samochód i próbując mnie dogonić, przekroczyła prędkość i otrzyma niedługo pamiątkową fotkę z fotoradaru.

Po drodze zahaczyłem o kilka miejsc, do których mam ogromny sentyment. Nie wpłynęło to jednak na nasz czas ostatecznego dotarcia na miejsce wyznaczonego na godz. 9

Ośrodek zlokalizowany w lesie obok rzeka Pilica świetnie nadawał się do zorganizowania tego spotkania.
Domek dzieliłem z czterema kolegami. Przypadło mi w wyniku losowania spanie na górze łóżka piętrowego, o czym boleśnie przekonałem się w niedzielny poranek.

Pierwsze wykłady na temat chrześcijaństwa rozpoczęły się ok 11 i moje zmęczenie szybko dało znać o sobie w związku z czym wyglądałem nieco komicznie, ale każdy znał powód mojego zmęczenia i podchodził do tego z rozwagą. Przebudzałem się co jakiś czas co wywoływało wywoływało uśmiech na twarzach ludzi siedzących obok. Było to dla mnie bardzo miłe :)

Wykłady trwały do ok godziny 13. Długa przerwa do godziny 16 zaowocowała wypadem do Spały i krótki spacerem po tej malowniczej miejscowości. Nie dziwię się czemu akurat tam mieści się ośrodek olimpijski.
Oraz pomocy dwóm dziewczynom z Białorusi, którym uciekł z Zakościela ostatni autobus do Tomaszowa Mazowieckiego. Zaproponowałem pomoc i je odwiozłem :)

Powrót na wykłady i kolejne problemy z utrzymaniem koncentracji, przegrywam po raz kolejny batalię ze zmęczeniem i znowu jestem pupilem swojej grupy. Po wykładach nastał czas wolny zakończony nocnymi spacerami po terenie ośrodka, śpiewaniu i długich rozmowach.

Niedzielny poranek przywitał mnie bliskim spotkaniem z sufitem oraz zimną wodą w czasie porannego prysznicu. Tym razem na wykładach już nie spałem co wzbudziło szok i niedowierzanie wśród reszty osób.

Wykład nieco się przedłużył i nie wiedziałem czy zdarzę wrócić do Warszawy na finałowy wyścig sezonu. Pośpieszając moich pasażerów, przyjaciółka wprawiła mnie w zakłopotanie kiedy powiedziała mi o swoim śnie i tym, że ma obawy bo coś się stanie.

No i się stało zaledwie kilka kilometrów po wyjeździe przebijam oponę, ale powietrze uchodzi zbyt wolno abym na początku mógł to odczuć. Kiedy zdaję sobie z tego sprawę i zatrzymuję na poboczu, w tym momencie z opony uchodzi całe powietrze a auto momentalnie osiada. Całe szczęście, że nie stało się tak od razu bo było szybko, siły wyższe???
Dzięki pomocy chłopaków z drugiego samochodu szybko wymieniamy przebitą oponę na koło dojazdowe. Po dokładnych oględzinach przebitego koła zauważamy przecięcie od wewnętrznej strony o długości dłoni.
Koleżanka miała rację.

Dochodzę do wniosku, że na kole dojazdowym daleko nie zajedziemy a wyścig coraz bliżej. Na szczęście działka też była blisko a na niej w garażu drugi samochód. Decyzja zapadła i przerzucamy bagaże do drugiego samochodu. I ruszamy do Warszawy. Ale zaraz to w końcu szalony weekend, okazało się, że muszę wrócić po telefon, który został w poprzednim samochodzie. Biorę telefon i ruszamy dalej.

Trasa i wjazd do Warszawy na całe szczęście poszedł po mojej myśli. Do czasu kiedy kierowca dostawczego samochodu nie zagapił się i za późno rozpoczął hamowanie. Staranował z impetem dwa samochody stojące za mną, na szczęście lub nie dwóch innych samochodów za mną siła uderzenia była zbyt mała aby mnie dosięgnąć, ale było blisko zabrakło z 10-15 centymetrów. Siły wyższe kto wie.

Na wyścig udaję mi się dotrzeć chwilę po jego starcie co bardzo mnie ucieszyło. Relacja z niego jutro.

A teraz czas na zasłużony odpoczynek w końcu to był szalony weekend

21 listopada 2012

Czas ruszyć dupę i coś zmienić

Czas na zmiany, obiecuję sobie, że nie poddam się, tak dokładnie zrobię to...

Ile razy w życiu już to sobie coś obiecywałem i za każdym razem jednak dobre chęci szybko przeistaczały się w słomiany zapał.  Robiłem coś ale lenistwo oraz próżność znowu zwyciężały.

Do dzisiaj, bo dzisiaj postanowiłem definitywnie zapisać się na siłownię. Od poniedziałku również biegam, może nie tak intensywnie jakbym chciał. Palenie, niezdrowe żarcie oraz brak ruchu przez ostatnie kilka miesięcy zrobiło swoje.

Zastanawiacie się skąd taka decyzja? 
Z siłownią przez długi czas się wahałem i wymyślałem kolejne wymówki aby się usprawiedliwić. Ale teraz wychodzę poza schemat. Podczas poniedziałkowego darmowego wejścia, przekonałem się, że jest zupełnie inaczej niż myślałem.
Z kolei decyzję o bieganiu podjąłem po sobotnim meczu w piłkę. Podczas, którego prawie wyplułem płuca. Pod względem techniki było miodzio,       
ale kondycyjnie idź pan i nie wracaj.

Na razie biegam rekreacyjnie i żądnych testów, pomiarów nie dokonywałem. Ale jeśli to zrobię to na pewno o tym poinformuję. 



Wielu osób pewnie będzie z was szydzić jeśli wyjdziecie poza schemat, pokazywać was palcem. Ale to nie powód aby znowu szukać usprawiedliwień i znowu zamykać się na wszystko. Lepiej zacisnąć pięści, wytrzeć łzy i działać według cytatu poniżej  












20 listopada 2012

Krótko, ale treściwie

Dzisiaj z powodu natłoku spraw na głowie będzie tylko film. Film z przekazem. Polskie napisy są dostępne po kliknięciu opcji napisy.  

                                   

Pozdrawiam i obiecuję, że jutro będzie o czymś przełomowym w moim życiu.

19 listopada 2012

GP USA w skrócie

Do tej eliminacji podchodziłem z dużą niepewnością. Nowy tor i pierwsze od 5 lat Gran Prix na amerykańskiej ziemi, która nigdy nie darzyła F1 szczególnym zainteresowaniem.

Vettel od początku weekendu zdominował wszystkich, możliwościami bolidu. Pierwszy, drugi, trzeci trening oraz kwalifikacje padły łupem Vettela. Alonso walczący z nim o tytuł mimo wszelkich starań nie był w stanie zniwelować przewagi zajmując w kwalifikacjach odległe ósme miejsce. Z brudnej strony toru.
Całe szczęście Lewis jest w stanie zagrozić całkowitej dominacji Vettela i cytując klasyka Borowczyka "będzie czarnym koniem tego weekendu".

Na kilka godzin przed startem, dzięki pokerowej zagrywce Ferrari w postaci naruszenia plomby na skrzyni biegów w bolidzie Massy. Alonso awansuję jedno oczko na czystą stronę. Emocje w wyścigu gwarantowane.

Gaśnie pięć czerwonych świateł i się zaczęło. Kierowcy obawiali się pierwszego zakrętu. Na szczęście poszło gładko. Lewis stracił pozycję na rzecz Webbera z Red Bull Racing. Natomiast start Alonso jak zawsze mistrzowski, po pierwszym zakręcie awans o 3 pozycję.

Lewis stara się nie tracić dystansu do lidera. Co jest ciężkie mając przed sobą zaporę w postaci drugiego bolidu stajni spod znaku czerwonego byka. Jednak już na 3 kółku udaję się ją wyprzedzić. I zacząć pogoń za liderem.


Kolejne okrążenia mijają a Vettel wciąż nie może uporać się ze zbliżającym się
do niego Lewisem. Webber z kolej narzeka na problemy z alternatorem, co jest wodą na młyn dla Alonso. Na 16 okrążeniu Webber kończy wyścig na poboczu, Alonso wskakuję na 3 miejsce.

Pierwsze zjazdy do boksów, w wykonaniu walczących o zwycięstwo kierowców, zaczynają się na 20 okr. Lewis oraz Alonso odwiedzają swoich mechaników. Alonso niestety z kłopotami przy tylnym prawym kole. Vettel na 21 postanawia zmienić opony.

Druga część wyścigu to pogoń za Vettelem w wykonaniu Lewisa. Alonso nie liczy się o zwycięstwo w wyścigu jego tempo niestety jest nie wystarczające. Natomiast Lewis jakby za wszelką cenę chciał udowodnić, że ma jeszcze coś do zrobienia w McLarenie przed opuszczeniem tego Teamu.

Korzystając z faktu, że Vettel musi uważać na dublowanych kierowców, Lewis z każdym okrążeniem zbliża się do Niemca. Na 42 jest na tyle blisko Vettela, by na następnej prostej przeprowadzić udany atak Lewis wskakuję na  pozycję lidera i nie oddaję jej aż do mety.

Lewis ostatecznie wygrywa wyścig z 0,8 sekundową przewagą nad drugim Vettelem. Trzeci na mecie melduję się Alonso z 39 sekundami straty.


Takiego wyścigu po powrocie F1 do USA przyznam, że się nie spodziewałem. Po piątku i sobocie obawiałem się również pełnej dominacji Vettela. Lewis jednak dołożył starań aby pokrzyżować plany Vettela co do trzeciego z kolei mistrzowskiego tytułu. Wygrywając można powiedzieć, że pomógł Alonso w myśl zasady "Wróg mojego wroga jest moim wrogiem" przedłużając szansę Alonso na tytuł, a nam fanom zafundował na lada emocję na koniec sezonu.

Red Bull po wyścigu w USA zdobył laur wśród konstruktorów. Jednak do indywidualnego tytułu pozostał jeszcze jeden wyścig na słynnym Interlagos. Różnica między Alonso a Vettelem wynosi 13 punktów. Mam nadzieję, że w końcu passa Vettela zostanie przerwana. Jednak tego dowiem się w nadchodzący weekend, którego już nie mogę się doczekać, aż przebieram nogami :) Avanti Fer Avanti


18 listopada 2012

Dzień o którym nie miałem pojęcia

Przyznam się bez bicia, że nawet nie wiedziałem o takiej inicjatywie, do dzisiaj. Dzisiaj przypada światowy dzień ofiar wypadków drogowych.

Wracając z działki krajową siódemką w stronę Warszawy na wysokości miejscowości Pamiątka, dostrzegam rozbity samochód w rowie. Spod maski unosi się charakterystyczna para jak po rozbiciu chłodnicy. Nie zwlekając zatrzymuję się w bezpiecznym miejscu, włączam awaryjne i biegnę sprawdzić co się stało. Dobiegając do miejsca ma miejscu kierowcy zastaję policjanta. Jestem totalnie zbity z tropu.

Po krótkiej rozmowie dowiaduję się, że jest to inscenizacja mająca na celu dotarcie do świadomości kierowców i sprawdzenie jak się zachowują w takich sytuacjach. Niestety nie wygląda to dobrze, w ciągu godziny byłem zaledwie 3 kierowcom, który się zatrzymał i sprawdził czy nic nikomu się nie stało. Pokazuję to niestety mentalność kierowców, unikamy odpowiedzialności, przejeżdżamy obok jakby nic się nie stało. Jakby nas to nie dotyczyło, a za chwilę sami może znajdziemy się w podobnej sytuacji, a wtedy każda minuta jest na wagę życia lub śmierci.

Wiadomo nasze drogi do najbezpieczniejszych nie należą. W niechlubnej statystyce ofiar wyprzedziliśmy nawet Rumunie.

Jak mawia mój ulubiony dziennikarz Jeremy Clarkson: "Prędkość jeszcze nikogo nie zabiła, nagłe jej wytracenie już tak". To prawda sam święty nie jestem, lubię niekiedy przycisnąć. Ale na odbyt Zeusa w warunkach, które temu sprzyjają, jak widzę mistrzów prostej wyprzedzających gdzie się da, najczęściej na skrzyżowaniach, pasach i pod górkę. To aż żałuję, że nie jeżdżę czołgiem bo nawet bym hamulca nie wcisnął ani nie odbił w celu uniknięcia zderzenia z nimi.

Oczywiście tylko żartowałem, nie poradził bym sobie potem z poczuciem winy. Sam byłem kiedyś na spotkaniu z młodym człowiekiem, który spowodował wypadek w którym zginęły dwie osoby. I chyba zrozumiałem jak wielką jest to dla niego teraz traumą.

Politycy i policja, ciągle chcą surowiej karać kierowców, zmniejszać prędkości dopuszczalne. Lecz nie tędy droga, zmian wymaga system szkolenia kierowców, wcale nie chodzi mi o trudniejsze pytania, czy większą ilość wykładów. Należy przede wszystkim przyszłemu kierowcy uzmysłowić, jak wielką bierze na siebie odpowiedzialność wsiadając do samochodu to od niego zależy czyjeś życie i jak powinien się zachować kiedy jest świadkiem takiego zdarzenia. I jestem również za zwiększeniem liczby godzin jazd w różnych warunkach, aby tego młodego człowieka przygotować prawie na wszystko od deszczu , mgły, nagłej zmiany przyczepności, opanowania samochodu na śliskiej nawierzchni itp.

Odblaski dla pieszych poza terenem zabudowanym w nocy powinny być obowiązkowe, bo obecnie pieszy myśli, że jeśli on widzi moje światła to ja muszę też widzieć jego. W rzeczywistości wyrasta mi przed maską jak spod ziemi. Dzięki odblaskom miałbym gratisowe 2-3 sekundy.

Na zakończenie dopóki nie weźmiemy sprawy w swoje ręce i nie przekonamy twardogłowych do zmian przepisów, sami musimy zadbać o swoje bezpieczeństwo.
Życzę wam tyle samo powrotów co wyjazdów. Czasami warto dojechać 5 min później.

17 listopada 2012

Moja Pasja, Mój Świat

Wszystko zaczęło się jak to w wielu przypadkach nie winie. Z nudów zacząłem oglądać GP Japonii w sezonie 1995 na niemieckim RTL. Nie rozumiałem niczego co mówił komentator, nie znałem żadnej osoby pokazywanej w telewizji, ale przeczuwałem, że coś w tym jest co aktualnie widzę. Od dziecka lubiłem rywalizować z innymi rówieśnikami w różny sposób biegając, ścigając się na rowerze itp. Lecz to co zobaczyłem w TV było czyś czego nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Można powiedzieć, że zakochałem się w F1 od razu. Sezon akurat się kończył więc miałem dużo czasu na poświęcenie się nowej pasji. Wiele osób z mojego otoczenia nie potrafiło zrozumieć, co takiego jest fascynującego w królowej sportów motorowych. Po pojawieniu się Kubicy, chyba trochę zrozumieli.

O historii nie będę się rozpisywał. Proponuję obejrzeć, ten krótki film. Zmontowany przez Antti Kalhola, moim zdaniem boga tego typu filmów.

Każdy kolejny sezon F1 i każdy wyścigowy weekend dostarczał mi ogromnej porcji pozytywnej energii, emocji i oczekiwania na jeszcze więcej. Pamiętam do dziś kiedy w końcu miałem możliwość oglądania F1 po polsku na Canal+ i to z wielu kamer, każda na innym kanale, w gratisie z usługą live timing* na jednym z nich. Dziś muszę się zadowolić Polsatem lub Live Stream-em z BBC albo SKY. Na szczęście Live Timing mam zawsze pod ręką dzięki aplikacji z F1.com
Live Timing (uwzględnia poszczególne czasy sektorów)
Wracając do emocji, to każdy manewr wyprzedzania zakończony sukcesem w wykonaniu jednego z kierowców, któremu kibicuję wywołuje na mojej twarzy ogromnego banana :) bicie brawa albo wymachiwanie ręką w geście triumfu. Błędy przyprawiają mnie o dreszcze, a odpadnięcie z wyścigu jęk zawodu. Kilka razy uroniłem łezkę szczęścia. Kiedy Kubica wygrał kwalifikacje do GP Bahrainu i wyścig o GP Kanady w 2008, kiedy Kimi po starcie z końca stawki na początku ostatniego okr. wyprzedził lidera podczas GP Japonii w 2005 i najważniejsze kiedy Kimi o jeden punkt wyprzedził Hamiltona w klasyfikacji ogólnej i zgarnął tytuł mistrza świata po finałowym wyścigu o GP Brazylii w 2007, wtedy to aż skakałem z emocji i miałem nosa aby schłodzić szampana :) Zdarzało się także przeholować z emocjami i wyrazić swoją opinię o postawie innego kierowcy w niecenzuralny sposób.

Suzuka 2005 Kimi walczy z Giancarlo
Osobiście 2 razy w życiu byłem na zorganizowanej imprezie o tematyce F1 w naszym kraju. Pierwsza z nich to BMW Sauber F1 Pit Lane Park z Robertem Kubicą w roli głównej oraz Renault F1 Road Show z Heikkim Kovalainenem za kierownicą. I gorąco polecam każdemu jeśli będzie miał okazję do wzięcia udziału w takim wydarzeniu niech się nie zastanawia przez chwilę i idzie. Emocje gwarantowane.

Kolejny świetny klip zmontowany przez Antti Kalhola

Na koniec chciałbym zachęcić każdego kto to czyta do nie zamykania się na nowe doświadczenia. Że warto zrobić ten pierwszy krok ku lepszemu jutru, warto wyznaczać sobie nowe cele nawet te najbardziej śmiałe i podejmować ryzyko w dążeniu do nich. Co z tego, że popełniamy czasami błędy jeśli to dzięki nim zbieramy cenne doświadczenie i nie popełniamy ich kolejny raz. 









 






13 listopada 2012

Pasja

"Ludzie bez pasji to ludzie martwi"

W dzisiejszych czasach wiele osób uważa pasję za coś co się ma. Tak samo jak zegarek, albo buty. Taki tam dodatek, o którym można przez chwilę porozmawiać. Osobiście znam kilka osób, nie mających żadnych dosłownie żadnych zainteresowań i rozmowa z nimi bardziej przypomina szorowanie paznokciem po tablicy. W szczególności kiedy pojawia się poważniejszy temat to zaczynają się wymówki w postaci jestem zmęczony, nie mam czasu, coś mi wypadło, muszę lecieć.

Dlaczego pasja jest tak ważna w życiu każdego z nas?  

Bo pasja to emocjonalnie silne zaangażowanie w działanie ukierunkowane na dążenie do celu.

Dlatego zwrócę się teraz do cytatu na samej górze. Ludzie, którzy nie robią nic ze swoją pasją nie rozwijają jej, nie potrafią się w nią zaangażować stoją w miejscu i powoli tracą sens życia, dopada ich rutyna i powoli zatracają się w monotonii codzienności.

Jak znaleźć w sobie pasję?

- W pewnym momencie życia, może się pojawić niespodziewanie. Zaczynamy dostrzegać, że robienie czegoś niesie ze sobą ogromne pokłady pozytywnej energii, wyzwala emocję, o których pojęcia nie mieliśmy i jeszcze bardziej się w to angażujemy

- Możemy się na nią zdecydować. Po rozmowach z przyjaciółmi, ludźmi zarażonymi pasją, po przeczytaniu artykułu, książki.

Najpiękniejszą rzeczą w pasji jest to, że nikt nam jej nie zabierze. Pamiętajmy o tym. W niektórych przypadkach tylko ona czasami nam zostaję.


Pasja a emocje?

Spotkałem się z opinią, że pasja nie ma nic wspólnego z emocjami. Wręcz przeciwnie w mojej opinii pasja doskonalę rozwija naszą wiedzę o własnych emocjach. Pozwala nam dostrzec to jacy jesteśmy naprawdę, lepiej poznać własne emocję zarówno te pozytywne jak i negatywne niestety. Dlatego warto nad sobą cały czas pracować, rozwijać pasję i uczyć się kontrolować emocję, a czasami nawet zrobić sobie przerwę aby nie wypalić się za szybko.

Pasja jest ogromną mocą wyzwalającą emocje, a wiadomo, że:

MOC JEST NICZYM JEŚLI NIE MAMY NAD NIĄ KONTROLI 

Powitać

Witam wszystkich :)

Pierwszy blog, pierwszy wpis. Więc wiadomo emocje są.

Nie przedłużając, chcę na tym blogu zamieszczać informację o swoich przemyśleniach, sukcesach, porażkach,

Blog ten nie będzie poświęcony stricte jednej rzeczy. Tylko wielu nad którymi chce się skupić i nad nimi pracować. Rozwijając będzie można tutaj znaleźć:
-recenzje filmów, książek, płyt, gadżetów itp;
-ciekawych wydarzenia w których chce wziąć udział i was również zachęcam;
-aktywności fizycznej;
-pracy nad sobą;
-pasji(o tym później, bo miałem nie przedłużać);
-gospodarowaniu czasem

Postaram się jak najczęściej (w miarę możliwości) dzielić z wami tym co u mnie. 

Wyglądem bloga proszę się nie przejmować. Wciąż nad nim pracuję.

Pozdrawiam i miłego dnia.